sobota, 28 lutego 2015

Cierpliwy bądź.




Cierpliwa bądź.



                Smutek jest jak ciemność, która rozprzestrzenia się po świecie tworząc  noc. Przerażającą, brutalną noc. Pełną bólu, tajemnic, nieporadności. Gdzieś tam gubię się nadal w swoim świecie nie umiem normalnie egzystować, stałam się odizolowaną jednostką. Siedzę skulona na dachu mojego bloku do uszu wciśnięte mam słuchawki z których płyną najpiękniejsze melodie. Stawiam na murku parujące jeszcze kakao, wstaje lekko naciągając szary sweter na chuderlawe nogi. Staje na krawędzi dachu, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę, drugą natomiast wodzę bo pustej przestrzeni. Nie czuje lęku,  wiedząc, że gdybym straciła równowagę uderzyłabym z impetem na betonowy chodnik.  Prostuje ręce, uśmiech wkrada się na moją twarz. Nie wiem ile tak stoję, minutę czy pół godziny.  Nagle ktoś łapie mnie w pół, upadamy razem na plecy.

-Czyś Ty do cholery zgłupiał- mówię po włosku, gdy tylko łapie grunt pod nogami.

-Przepraszam Panią, ale mieszkam w bloku naprzeciwko i zobaczyłem Panią.  Dlaczego taka piękna dziewczyna  chciała się zabić ? Czemu Pani chciała to zrobić ?- odpowiada delikatnie, jakby był speszony. Na pewno był nieśmiały widać było po jego oczach. Błękitnych. Pięknych. Głębokich.

-Romantyk pierdolony- dodaje cicho po polsku- Nie chciałam się zabić co też Pan mówi. Chciałam być wolna przez chwile.- kwituje już po włosku.

-Tylko nie pierdolony dobra- odpowiada śmiejąc się w głos. Czuje, że cała się rumienie. Fala gorąca zalewa mnie od koniuszków palców, aż po czubek głowy.

-Przepraszam, Matylda jestem. – mówię- Musze już iść.- szybko zawijam się z dachu udając się do drzwi.

-Bartek- łapie mnie za rękę.- Nic nie musisz. Masz czas. Wiem to. Porozmawiamy sobie. Coś Cię gryzie.- stwierdza. Kolejny typ który chce mi pomóc. Ale ja pomocy nie potrzebuje czy wszyscy nie mogą dać mi świętego spokoju. Chce żyć sama, gdy żyłam z innymi czułam się jak niepotrzebny śmieć. Ludzie to egoiści myślą tylko o swoim tyłku. O swojej roli raniąc innych ludzi.

-Nie potrzebuje pomocy- mówię podnosząc ton. Kim on do cholery jest żeby bawić się w psychologa.

-Potrzebujesz-kwituje. Ulegam. Ulegam jego oczom, które świdrują każdy element mojej strapionej twarzy. Pozbawionej blasku. Bladej. Popękane krwinki które zdobią moje policzki, ani wielkie wory pod oczami na pewno nie dodały mi uroku.

-Co chcesz wiedzieć ?

- Czemu każdej nocy siedzisz tu i płaczesz ?

-Jeszcze nie zdążyłam się calutka naprawić, jeszcze nie umiem być sobą, muszę się jeszcze kilka razy wywalić. Ale mam już dosyć upadania. Dosyć cierpienia.  – Nasza rozmowa miała trwać chwilę, lecz zmieniła się w długie godziny. Chłopak milczał, a ja otworzyłam się przed nim jak  przed nikim innym. Sprawił, że czułam się lepiej. Z wyrozumiałością wycierał moje łzy rogiem błękitnej koszuli. 


        Po kilku godzinnej rozmowie. Bartek przytula się do mnie mocno. Jakby świat zaraz miał się rozpaść. Cieszyłam się, że nie ustąpił, że  odkrywał małymi kawałkami starą Matyldę, chodź odeszła ona razem z Miłoszem.


-Spotkamy się jutro ?- pyta z nadzieją w głosie.

-Ty na mnie czekaj, cierpliwy bądź i łap mnie. Chroń mnie jak nikt inny. Bądź mi lekiem i trwaj przy mnie. – dodaje i wchodzę do swojego mieszkania. 




_____
Jestem. Cieszę się, 

Jak Wam się to podoba.
Mam nadzieje, ze tak.

Wszystkiego dobrego dla Was.
I pamiętajcie, nigdy nie płaczcie - nie warto.
Ludzie to skurwysyny


Anka :*

3 komentarze:

  1. Jestem na to amen.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale z ostatnim zdaniem romantycznie się zrobiło...
    Ja też chętnie pogadam sobie z nimi na dachu, a co!
    Bartek, jaki z ciebie zrobił się Romeo! ;o
    Czekam, jak się ta znajomość rozwinie? Tylko dodawaj szybciej! Czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
  3. jakiż ten Bartek romantyczny jest :) pomaga obcej dziewczynie,której nawet nie zna,czyżby szykowała sie big love??? do nowopoznanej dziewczyny???
    czekam na kolejny,dodawaj szybko!!! :))))

    OdpowiedzUsuń